Jakiś czas temu opisaliśmy jakie są możliwości biwakowania na dziko w Chorwacji – Dzisiaj zajmiemy się Rumunią, która w naszej sondzie grupowej uplasowała się na pierwszym miejscu, jako najbardziej popularny kierunek członków Grupy Biwakowej w 2019 roku. Rumunie mamy też świetnie opisaną w naszej grupie, na stronie i mapie biwakowej znajdziemy aż 163 miejsc biwakowych – Natomiast atrakcji turystycznych mamy opisanych tyle, że śmiało możecie do Rumunii, jechać bez żadnego przygotowania i przewodnika. Na liście jest już 350 ciekawych miejsc i atrakcji – Zwiedzanie ułatwi nam też na pewno mapa grupowa, na której możemy nawigować z miejsca na miejsce – Wróćmy jednak do biwakowania na dziko w Rumunii. Kraj Drakuli wydaje się być wprost wymarzony na tego typu wyjazdy i jest tak w rzeczywistości. Choć co ciekawe, oficjalnie biwakownie w Rumunii nie jest dopuszczalne, na szczęście jest to stary i martwy przepis, który przez żadne służby nie jest respektowany. Nawet w wielu Parkach Narodowych biwakowanie jest akceptowane, ale jeżeli jest wyraźnie zabronione, to lepiej się do takiego zakazu stosować. Sami Rumunii masowo korzystają z tej wolności i weekendy zamiast w marketach spędzają na łonie natury. Wtedy należy się liczyć z tym, że wszystkie ciekawsze miejsca na biwak mogą być już zajęte. Większość rumunów preferuje biwakowanie nad wodą, więc w weekendy lepiej takie miejsca pomijać, co nie znaczy, że biwakowanie z tubylcami nie może być ciekawe. Jednak należy pamiętać, że lubią oni dosyć głośno wypoczywać i głośna muzyka w takich miejscach jest normą. Jeszcze dziesięć lat temu miejsca takie były bardzo zaśmiecone, ale na przestrzeni okresu, kiedy Rumunia znalazła się w UE problem śmieci praktycznie zniknął i rodzimi biwkowicze nauczyli się sprzątać po sobie, choć jak i u nas zdarzają się wyjątki Czym jechać do Rumunii? Żeby poznać i zabiwakować w najpiękniejszych miejscach w górach najlepiej przyjechać tu autem 4X4, dzięki któremu dotrzemy w miejsca tzw magiczne. Nie musi to być rasowa terenówka, wystarczy zwykły tzw SUV. Na większość masywów górskich prowadzą szutrowe drogi, które służą leśnikom i pasterzom, gdyż pasterstwo w rumuńskich Karpatach jest bardzo powszechne. Często takie drogi dopuszczone są do ruchu, choć coraz częściej można spotkać szlaban lub zakaz ruchu. Ostatnio leśne drogi są zamykane głównie przez grupy tzw offroadowe, które niszczą łąki, pastwiska i rozjeżdżają polne drogi. Niestety bardzo duży udział w tym procederze mają polskie wyprawy 4X4. Oczywiście jak do Rumunii wybierzemy się kamperem, czy osobówką z przyczepą, to też zobaczymy wiele pięknych miejsc, w pobliżu których będziemy mogli zabiwakować. Powstało tu ostatnio wiele asfaltowych dróg widokowych, które kiedyś dostępny były tylko dla terenówek. Trasy te macie też opisane w atrakcjach turystycznych na naszej stronie. Gorzej będą tu mieli ci, którzy do szczęścia potrzebują camping, niestety takie obiekty tu praktycznie nie istnieją, owszem jest kilka, ale w skali kraju można uznać, że ich prawie nie ma. Wiele do życzenia pozostawia też standard takich miejsc, jak ktoś jeździł na campingi we Włoszech, czy Chorwacji, to może przeżyć tu szok. Na szczęście zakładamy, że Grupa Biwakowa skupia jednak ludzi kochających biwakowanie właśnie na dziko. Czy w Rumunii jest bezpiecznie? Często takie pytanie nasówa się tym, którzy pierwszy raz wybierają się do Rumunii. Po kilku dniach gościnność i uczynność Rumunów rozwiewa wszystkie wątpliwości. Kraj nie jest jeszcze tak popsuty komercją i w wielu miejscach spotkamy się z bezinteresowną pomocą, jest to miłe, lecz nie wykorzystujmy tego dla oszczędności. Śmiało więc można stwierdzić, że Rumunia jest bezpieczna. Ja bynajmniej czuję się tam bezpieczniej niż w Polce i wielu innych krajach europejskich. Doświadczenie w tym temacie już jakieś mam, gdyż do Rumunii jeżdżę regularnie od kilkunastu lat, wcześniej było to nawet cztery razy w roku, więc na liczniku mam, kilkadziesiąt przeważnie dwutygodniowych pobytów w Rumunii. Oczywiście jak i w najbezpieczniejszym kraju na świecie tak i tu może nam się przytrafić nie miła sytuacja, kradzież czy jakiś wypadek, i choć mi się przez ten cały okres nic takiego nie przydarzyło, to słyszałem, że takie przypadki były. Wybierając miejsca na biwak w pierwszej kolejności musimy unikać miejsc, gdzie w pobliżu znajdują się romskie osady, jest już ich w Rumunii coraz mniej, gdyż po otwarciu granic, prawie wszyscy rumuńscy cyganie wyjechali do bogatszych krajów. Lepiej nie parkować i biwakować też przy głównych drogach, gdy jesteśmy z nich widoczni, po co kusić los, nie wiemy kto taką drogą będzie akurat przejeżdżał. Lepiej zjechać gdzieś w boczne drogi, czy na skraj wiosek o ile nie są zamieszkane przez Romów. Czy w Rumunii są niedźwiedzie? Tak są i to w dużych ilościach, występują tu najliczniej w Europie. Ale bez powodu nie atakują turystów, więc nie należy się ich bardzo obawiać. Mimo to warto zachować ostrożność i zastosować się do zasady, że nocą na biwaku nie zostawiamy pachnącej żywności na zewnątrz, która może zwabić te dzikie zwierzęta. Niedźwiedź, który przyjdzie na taką odpadkową ucztę, zaskoczony przez nas, może być groźny, więc lepiej schować jedzenie wydzielające zapachy do kampera lub samochodu. Jeżeli wędrujemy tylko z namiotem, to Rumunii w takich sytuacjach wieszają prowiant w siatce gdzieś na drzewie z dla od biwaku, lepiej je stracić niż przeganiać misia w nocy. W miejscach bardzo dzikich dobrze jest napalić ognisko, które skutecznie odstrasza zwierzęta i nawet w nocy kiedy już się tylko żarzy, to też zniechęca do wizyty w obozie. W Rumunii nikt nie gania za rozpalenie ogniska, ale należy zachować zdrowy rozsądek, by nie spowodować pożaru. Wiele osób obawia się też bezdomnych psów, których jest tu całkiem sporo i często spotkamy je w popularnych turystycznie miejscach. Nie są one groźne, przeważnie boją się ludzi, lecz głód jest silniejszy i po prostu oczekują na jakiś posiłek. Rozwagę natomiast trzeba zachować w przypadku psów pasterskich w górach. Potrafią nieźle obszczekać i nieźle nastraszyć, na szczęście pasterze szybko reagują i przywołują je do porządku. Myślę, że tym wpisem zachęciłem was do odwiedzenia Rumunii, a tych którzy się tam pierwszy raz wybierają utwierdziłem, że to dobra decyzja. Tylko uważajcie, bo Rumunia jest pod jednym względem niebezpieczna, uzależnia bardzo. Wszystkie zebrane w tym wpisie porady i informacje są tylko moimi spostrzeżeniami podpartymi wieloma wizytami w tym kraju, lecz nie należy ich brać jako 100% wykładnie. Więc uprzedzam, że nie ponoszę odpowiedzialności, jeżeli jednak spotka was tam coś przykrego. A by was dodatkowo zachęcić, poniżej znajdziecie dużą garść zdjęć z moich biwaków w Rumunii, kiedy jeszcze nie przesiadłem się w wygodnego kampera 😉 Dodał: Irek Jozwik Wszystkie zdjęcia, oraz opisy miejsc na tej stronie i w Grupie Biwakowej na Facebooku są chronione prawem autorskim. Kopiowanie, wykorzystywanie tylko za zgodą redakcji i autorów prezentacji. ZAINSTALUJ NASZĄ APLIKACJĘ Android iOS
Od 1 sierpnia 2017 r. rozporządzeniem Ministra Środowiska myśliwi w Polsce mają możliwość zakładania na swoją broń urządzeń termowizyjnych i noktowizyjnych ze zgodą (jak na razie) na wykorzystywanie takich zestawów podczas polowania na dziki. Sami myśliwi wskazują jednak, że stworzono w ten sposób furtkę do wydania zgody na
Rumunia położona jest w południowo-wschodniej części europy. Jej powierzchnia wynosi 238 391 km kw, a 30% zajmują Karpaty położone w środkowej części kraju. Wspaniałe tereny łowieckie, znajdują się zwłaszcza w regionie znanym jako Transylwania. W Rumunii prawo do polowania jest własnością państwa, które zarządza też znaczną częścią terenów łowieckich. Część terenów łowieckich dzierżawiona jest przez kluby/koła łowieckie. Transylwania słynie ze znakomitej jakości polowań na rogacze. Oferuje też możliwość polowania na olbrzymie jelenie karpackie żyjące na stokach Karpat południowych. Na zachodzie Rumuni, w rejonie zwanym „rajem danieli” położonym na granicy z węgrami bytuje populacja danieli o doskonałej jakości trofeów. W wysokich partiach gór żyje kozica karpacka, największy i najbardziej okazały ze wszystkich podgatunków kozic występujących na świecie. Żyją tam też niedźwiedzie brunatne, których populacja jest największa w całej unii europejskie. W Rumunii odbywają się zarówno polowania indywidualne, jak i zbiorowe. Aktualnie polowania na niedźwiedzie, które przyciągały największą liczbę myśliwych są zawieszone. Niesłabnącą popularnością cieszą się polowania na kozice ( Na dziki poluje się głównie jesienią i zimą, a niedostępne rejony Rumunii pozwalają wytrwałym myśliwym zapolować też na trofealne odyńce, które trudno dziś znaleźć w innych łowiskach europy. Polowanie na dzika. Malowidło naskalne w dystrykcie Kondoa w Tanzanii. Wiek malowideł szacowany jest na ok. 1500 lat. Tubylcy dobijają dziki napędzone w sieci. Polowanie na koziorożca. Ryt naskalny w jaskini Cueva Remigia w wąwozie Gasulla (Hiszpania). Polowanie na koziorożca wykonywane przez Neandertalczyka Według oficjalnych danych dotyczących dużych drapieżników, w rumuńskich Karpatach żyje obecnie 4000 wilków, 6200 niedźwiedzi brunatnych i 2000 rysi. Choć rumuńskie Karpaty stanowią zaledwie 1,4% powierzchni ogółu europejskich obszarów leśnych położonych na zachód od Rosji, to są one domem dla 35% europejskiej populacji wilczej, 50% niedźwiedziej i 30% rysiej. Populacja dużych drapieżników jest tu znaczna, w przeciwieństwie do ich resztek chronionych w zachodnich częściach kontynentu. Populacje tych drapieżników występują w Rumunii głównie na zalesionych terenach górskich. Obecność tych zwierząt potwierdza, że bioróżnorodność w Rumunii jest wysoka i że właśnie tutaj powinno się skoncentrować wysiłki w celu zachowania populacji drapieżników, jeśli nie chcemy, w pogoni za materialnym zyskiem, doprowadzić do destrukcji tak cennej europejskiej wartości. Góry Ciukasz w Rumunii. Fot. Jacek Zachara Kiedy spojrzymy na mapę Karpat, widzimy, że ponad 50% powierzchni obszarów leśnych tych gór leży na terenie dzisiejszej Rumunii. W Rumunii mamy wiele wysokich szczytów, gęste lasy i inne zachowane w naturalnym stanie obszary przyrodnicze. W tym kraju populacje dużych drapieżników zajmują terytorium o powierzchni około 70 tys. km2, co równa się całej powierzchni Karpat rumuńskich, Podkarpacia i górzystych obszarów Siedmiogrodu. Obszar ten w 80% pokrywają duże, spójne tereny leśne, a ekosystemy są dobrze zachowane (w porównaniu z innymi obszarami w Europie), łącznie z lasami pierwotnymi i naturalnymi. Dane szacujące liczebność dużych drapieżników w Rumunii wyglądają zachęcająco. Jeśli przyjąć, że są one prawdziwe, to w Rumunii mamy prawie połowę europejskiej populacji tych gatunków zwierząt. Problem jednak w tym, że dane te nie do końca odzwierciedlają stan faktyczny. Oszacowań dokonuje się bowiem na podstawie tzw. „metody obserwacyjnej", gdzie ciągłe raportowanie obejmuje pojedyncze osobniki, ich ekskrementy, pozostawione ślady łap, jak i zabite przez wilki zwierzęta. Taka empiryczna metoda nie obrazuje rzeczywistej sytuacji. Wielkość terytoriów poszczególnych watah znacznie różni się między sobą zależnie od typu środowiska, obfitości i rodzaju zwierzyny na danym terenie, aktywności ludzkiej itd. Z literatury wiadomo, że w Europie terytoria te wynoszą około 100-500 km2, podczas gdy w Ameryce Północnej rozpiętość ta jest jeszcze bardziej wyraźna i mieści się w przedziale od 80-2500 km2. Wiadomo, jak duże są terytoria łowieckie wilków i jak duże dystanse są one w stanie pokonać w krótkim czasie (przeciętnie 20 km/dzień), dlatego też łatwo o pomyłkę wynikającą z wielokrotnego liczenia tej samej watahy na różnych obszarach, traktując ją jako grupę lokalną. W rezultacie mamy więcej wilków na papierze niż w rzeczywistości. Kwestia podwójnego liczenia jest szczególnie problematyczna, jeśli wiadomo, że administrowanie „zwierzyną łowną” podlega Państwowej Administracji Leśnej będącej olbrzymim krajowym przedsięwzięciem, którego głównym celem jest generowanie zysków. W Rumunii zarządzanie dziką przyrodą jest równoznaczne z łowiectwem i jedynie kilku biologów, jeśli w ogóle jacyś, jest zaangażowanych w to przedsięwzięcie. Wszystko jest w rękach leśników. Jeśli tylko posiadamy dokument potwierdzający wysoką liczbę drapieżników, otrzymujemy pozwolenie na zabicie sporej ich ilości, co w konsekwencji prowadzi do powiększenia zysków, głównie dzięki myśliwym z Europy Zachodniej. Zatem dane te nie wynikają z wiarygodnych badań, a co więcej zawyżanie tych liczb w celu uzyskania wyższych limitów na odstrzał i częstszych legalnych pozwoleń na polowania, a więc i wyższych dochodów, stało się wyraźną tendencją. Ogólny poziom wiedzy dotyczący ochrony przyrody, jak i zaangażowanie leśników w sprawy szczególnie dotyczące chronionych gatunków, takich jak drapieżniki, ptaki, nietoperze, nie wspominając już o chronionych płazach i gadach, są bardzo niskie. W „Perspective” (magazynie poświęconym ochronie środowiska) ze stycznia/lutego 1998 r. został zamieszczony artykuł autorstwa Luciana Dinca, prezesa Ekologicznego Stowarzyszenia na Rzecz Ochrony Niedźwiedzia z Braszowa. Możemy tu przeczytać, że Rumunia jest sygnatariuszem kilku międzynarodowych konwencji jednocześnie wcale ich nie respektując. Niedźwiedź jest wpisany na listę gatunków chronionych, a z drugiej strony istnieją na rynku firmy organizujące polowania na tego drapieżnika. „Jak to możliwe, że dla gatunku chronionego określa się limity ilościowe na polowania. Wielkości te są szacowane na podstawie ewaluacji liczebności populacji. Ale czy dane te są prawdziwe, skoro ustalają je te same osoby, które są zainteresowane zyskami z polowań?”. Góry Godeanu. Fot. Jacek Zachara Wilk nigdy nie cieszył się dobrą opinią. Wśród społeczności wiejskich, a nawet w środowiskach inteligenckich nadal istnieje wiele legend i mitów na temat wilków. Generalnie wszelkie drapieżniki w Rumunii (i nie tylko), a zwłaszcza wilki, traktuje się jako złe zwierzęta, niszczące bezbronne stada. Uważa się je za wcielenie zła, ponieważ działają pod osłoną nocy zabijając „miłe owieczki”. Nie można zaprzeczyć, że wilki oprócz polowania na dziką zwierzynę, jedzą również owce, kozy, czasami nawet bydło i konie, jednakże straty w inwentarzu powodowane przez wilki i niedźwiedzie na terenie Karpat nie przekraczają 1% ogółu tych strat. Ludzie swoją aktywnością nieustannie ograniczali terytorium wilka. Po II wojnie światowej wilki można było spotkać we wszystkich lasach Rumunii, od gór aż po niziny. Ponieważ dzikiej zwierzyny, stanowiącej naturalną ofiarę wilka, nie było wtedy wiele (z powodu szerokiego kłusownictwa rozwiniętego dzięki słabej kontroli władz i łatwo dostępnej broni) szkody wyrządzone przez wilki, zwłaszcza wśród owiec, były znaczne. W latach 50. twarda polityka rządu doprowadziła do powstania pierwszych zarysów idei „walki z dużymi drapieżnikami”. Zwierzęta te zabijano przy użyciu broni, pułapek, trucizn. Regularnie monitorowano tereny w poszukiwaniu ich legowisk, a jeśli znaleziono w nich szczeniaki, to zabijano je. Osoba, która zabiła wilka była wynagradzana za swój czyn. Na terenach, gdzie było dużo wilków, przygotowywano pułapki w postaci nafaszerowanej trucizną padliny. W rezultacie tych działań (łącznie z kłusownictwem) z Karpat znikły populacje sępów, a liczebność wilka w roku 1967 wynosiła już tylko 1500 osobników, zajmujących jedynie obszary górskie. Pomimo tak drastycznych metod, wilk zdołał przetrwać, co jest dowodem na jego niesamowitą zdolność adaptacyjną. Pod koniec lat 70. działania przeciwko drapieżnikom znacznie osłabły, dzięki temu wielkość populacji wilka zaczęła stopniowo rosnąć. Po II wojnie światowej w Rumunii było 1000 niedźwiedzi, ale ponieważ były prezydent-dyktator Nicolae Ceauşescu interesował się polowaniami, niedźwiedź uzyskał status zwierzęcia chronionego i był nawet dokarmiany witaminami i proteinami; w rezultacie w roku 1988 populacja tego drapieżnika liczyła już 8 tys. osobników. Polowanie na niedźwiedzie było przywilejem komunistycznego dyktatora i jego przyjaciół. Również w tym przypadku, z powodu takiego zagęszczenia występowania tego zwierzęcia, konflikt z człowiekiem narastał. W tym okresie, każdego roku w Rumunii przeciętnie ginęły 4 osoby zaatakowane przez niedźwiedzia. Liczba myśliwych w Rumunii rośnie, wzrasta zatem również współzawodnictwo w polowaniu na preferowaną zwierzynę. Lobby łowieckie jest bardzo silne, jego członkami jest wiele bogatych osób, które mają znaczny wpływ na „kontrolę drapieżników”. Ekolodzy takiej władzy nie posiadają, ani od strony politycznej, ani finansowej. Wysoki poziom kłusownictwa będący rezultatem braku odpowiednich władz kontrolnych, korupcji, biedy itp., niewiarygodne oficjalne dane dotyczące wielkości populacji drapieżników, jak i przepisy prawa tworzone właśnie na podstawie tych danych – wszystko to razem nie zapowiada nic dobrego dla losów dzikiej przyrody. Polowania organizowane dla zagranicznych myśliwych są bardzo opłacalne dla Państwowej Administracji Leśnej. Osoba taka za wydanie pozwolenia na polowanie na wilki musi zapłacić 400-500 euro za każdego osobnika. W przypadku niedźwiedzia, pozwolenie na polowanie kosztuje od 5 do 7 tys. EUR, rysia – 800-1000 EUR. Ogólnie stanowisko myśliwych i leśników w stosunku do wilków, innych ssaków drapieżnych i ptaków drapieżnych nie jest pozytywne. Kiedy w trakcie dyskusji z myśliwymi w Bukareszcie w marcu 2003 r. powiedziałem, że w ustalaniu limitów na polowania powinni brać również udział przedstawiciele organizacji pozarządowych, stali się bardzo agresywni. Uważają oni, że polowania to ich „hobby” i inwestują w to dużo pieniędzy, żeby po całym dniu pracy móc się trochę zabawić. Dla nich jest to miła rozrywka i prawie wszyscy bogaci politycy uznali to za bardzo atrakcyjny sposób spędzania wolnego czasu. W trakcie tej dyskusji, myśliwi zapytali o moje hobby. Moje zainteresowanie fotografią zostało następująco skomentowane: „Chciałby pan, aby w naszym kraju zabroniono robienia zdjęć?”. Większość z tych osób nie jest w stanie pojąć różnicy między zabijaniem dla przyjemności a robieniem zdjęcia, po wykonaniu którego zwierzę nadal żyje... Góry Mehedinti. Fot. Jacek Zachara W Górach Rodniańskich, części Narodowego Parku i Rezerwatu Biosfery, należącego do Maramuresz, osoba zajmująca się zarządzaniem zwierzyną łowną przyznała, że na tym terenie nie ma już niedźwiedzi. Mój kolega (z UNESCO Pro Natura) spotkał niedźwiedzia w okolicach jezior Borsza i Iezer, ale z pewnością nie jest ich tak dużo, jak sugerują to oficjalne dane przekazywane przez jednostki leśne do władz centralnych, które nie bazują na żadnych badaniach, a jedynie na danych z lat poprzednich. Innym powodem zawyżania tych informacji jest potrzeba usprawiedliwienia faktu małej liczebności jeleniowatych – mogą wtedy powiedzieć, że to właśnie z powodu dużej liczebności drapieżnika, a nie nadmiernego kłusownictwa. Image wilka kreowany przez media byłby ważny jako źródło ogólnego postrzegania tych zwierząt przez społeczeństwo, ale przedstawiane w mediach fakty nie mają naukowego poparcia, a wiele informacji jest niejasnych, tendencyjnych i antropocentrycznych. Przytłaczająca większość informacji prezentowanych w telewizji podkreśla negatywne aspekty obecności wilka, prowadząc do wytworzenia presji na polityków, aby ci podjęli stosowne działania prowadzące do redukcji populacji tego drapieżnika. Rzadko wspomina się o pozytywnych aspektach związanych z wilkiem i są one mało znaczące w porównaniu z informacjami negatywnymi. Projekt Ochrony Dużych Drapieżników w Karpatach (CLCP) rozpoczęto w 1993 r. z inicjatywy Christopha Prombergera, niemieckiego biologa i Ovidiu Ionescu, byłego dyrektora Rumuńskiego Instytutu Gospodarki Leśnej i Badań nad Lasami (ICAS - Institutul de Cercerari si Amenajari Forestiere), obecnie Ministra Rolnictwa, Żywności i Gospodarki Leśnej. Do tej pory sfinansowano działania za milion dolarów amerykańskich, w większości pieniądze pochodzą z WWF International, a także od Jack Wolfskin Ltd., Vier Pfoten różnych fundacji i agencji turystycznych. Obecnie jest to największy projekt związany z ochroną dużych drapieżników w Europie Wschodniej, będący częścią Europejskiej Inicjatywy na rzecz Ochrony Dużych Drapieżników. Okolice Zarneşti i obszar Narodowego Parku Piatra Craiului stanowią centrum Projektu Ochrony Dużego Drapieżnika w Karpatach (CLCP), wspólnej inicjatywy Monachijskiego Towarzystwa Ochrony Przyrody, Rumuńskiej Administracji Lasów Państwowych oraz Rumuńskiego Instytutu Gospodarki Leśnej i Badań nad Lasami z Braszowa. Celem tego projektu jest ochrona populacji wilka, rysia i niedźwiedzia, łącznie z ich naturalnym środowiskiem Karpat rumuńskich. Projekt zawiera propozycje rozwoju obszaru Piatra Craiului, jako przykładu modelowej strefy koegzystencji dużych drapieżników i ludzi. Składają się na niego cztery główne kierunki działań: badania naukowe, zarządzanie i ochrona, rozwój obszarów wiejskich, podnoszenie poziomu świadomości społecznej. Góry Piatra Craiului, gdzie prowadzi się projekt ochrony wilków, jak widać, świnie pasą się w pobliżu lasu całe i zdrowe. Fot. Jacek Zachara Za pomocą radiowego badania telemetrycznego analizowano lokalny zasięg, przemieszczanie się i zwyczaje żywieniowe tych drapieżników. Projekt ten uwzględnia również koszty ochrony miejsc, w których trzyma się owce na noc (tzw. stina), zabezpieczając je płotem elektrycznym przed atakami wilków i niedźwiedzi. Efektywność takiego ogrodzenia jest wysoka. W rocznym raporcie CLCP 2001 r. czytamy: „Tylko 2% ataków dużych drapieżników na terenach ogrodzonych zakończyło się sukcesem w porównaniu do 100% na terenach, gdzie nie zastosowano takiej ochrony”. Rozpoczęto również w szkołach program edukacyjny, a w mediach krajowych i międzynarodowych pojawiają się informacje służące budowaniu pozytywnego stosunku do dużych drapieżników. Christoph Promberger mówi: „Zdaję sobie sprawę z tego, że aby coś chronić nie wystarczy opracowanie programu badań, potrzeba czegoś więcej, ludzie powinni zyskać na kontakcie ze zwierzętami, a nie obawiać się ich. Dlatego też pojawiła się idea turystyki ekologicznej. Wilki i niedźwiedzie są symbolami, które fascynują większość ludzi, dlatego wiemy, że będą przyjeżdżać, aby zobaczyć te zwierzęta”. W projekcie wspomniano o pomyśle rozwoju ekoturystyki w rejonie Zarneşti, program rozwoju agroturystyki zaczęto realizować w roku 1997 pod nazwą „Niedźwiedzie, wilki i rysie w Transylwanii”, zapewniając dochód lokalnej ludności i oferując alternatywę wobec dochodów uzyskiwanych z myślistwa. Program ten kierowany jest do grup turystów, których organizowaniem zajmują się zachodnie agencje turystyczne i rumuńskie pensjonaty. W ofercie znajdziemy turystykę pieszą, jazdę konną, przejażdżki wozem z końmi w połączeniu z obserwacją natury, wycieczkami, uczestnictwem w wydarzeniach kulturalnych. W ten biznes zaangażowane są biura podróży, miejscowi przewodnicy, wypożyczalnie rowerów i inne podmioty gospodarcze. Na stronie CLCP czytamy: „Przez pierwsze 4 lata realizacji tego projektu Zarneşti odwiedziło ponad 80 zorganizowanych grup, co daje liczbę 600 osób”. Właśnie uległa zakończeniu pierwsza edycja projektu. Niedawno rozpoczęto nowy projekt zajmujący się kwestią ochrony drapieżników w regionie gór Vrancea w łuku Karpat. Przedsięwzięcie zatytułowane „Projekt ochrony dużych drapieżników w Situ w okręgu Vrancea” jest finansowane przez Unię Europejską, a dokładnie przez fundusz Life Nature. Partnerami tego projektu są Inspektorat Ochrony Środowiska z Vrancei, władze lokalne, Uniwersytet w Bukareszcie oraz organizacje pozarządowe. Celem projektu jest ochrona istniejących populacji niedźwiedzia, wilka i rysia jako integralnych części ekosystemu Vrancea. W związku z tymi założeniami powstanie lokalny plan zarządzania populacją drapieżnika, podjęte zostaną także działania zmierzające do złagodzenia konfliktu na linii drapieżnik-człowiek. Zwyczaje dużych drapieżników zostaną poddane analizie. Utworzy się również program rekompensaty szkód wyrządzonych przez te drapieżniki i powstanie strefa ochronna w Barseti z przeznaczeniem na wypas zwierząt. Inne elementy tego projektu związane są z działaniami medialnymi, organizacją obozów naukowych, opracowaniem, produkcją i dystrybucją materiałów mających na celu podniesienie poziomu świadomości społecznej. Powinniśmy zmienić zły image wilka. Konieczne jest wyjaśnienie ludziom, że populacja wilka jest zdolna do samoregulacji poprzez rozmaite mechanizmy, takie jak: Wielkość dostępnego terytorium ogranicza ilość wilczych watah, każda wataha broni swojego obszaru przed innymi wilkami; Społeczne zachowanie wilka ogranicza liczbę samic mogących wydać potomstwo; Dostępność pożywienia reguluje ilość młodych wilczków, naturalna śmiertelność wśród młodych osobników jest wysoka, a kiedy brakuje pożywienia jest jeszcze wyższa. Powinniśmy podkreślić rolę wilka jako najważniejszego w ekosystemie drapieżnika, który zapobiega rozprzestrzenianiu się chorób wśród zwierząt poprzez eliminację w pierwszym rzędzie osobników chorych. W ten sposób przyczynia się on do tworzenia silnych i zdrowych populacji dzikich zwierząt. Obecnie wilki, po okresie prześladowań ze strony ludzi, stały się zwierzętami płochliwymi i prawdopodobieństwo zaatakowania przez nie człowieka jest bardzo niskie. Zwierzęta te niegdyś dzielne, nieunikające człowieka, obecnie stanowią zagrożoną mniejszość; zachowanie człowieka istotnie wpłynęło na behawioryzm wilka. Pogląd o zabijaniu ludzi przez wilki jest jednak szeroko rozpowszechniony również w Rumunii. Jeśli wilk jest chory na wściekliznę, wtedy może zaatakować człowieka, tak jak każde inne zwierzę zainfekowane tą chorobą. Ataki psów na człowieka, nawet gdy nie są one chore, są powszechne i jakoś nikt nie myśli o ich wybiciu. W Rumunii przetrwała znaczna populacja drapieżników, w tym i wilków, i to nie dlatego, że zwierzęta te są pod ochroną, ale dzięki temu, że leśne obszary górskie są na tyle duże, iż niemożliwe jest kontrolowanie tych terenów przez człowieka. Po prostu ludzie nie byli w stanie wybić całkowicie tych zwierząt. Wilków już nie ma w Delcie Dunaju. Miejmy nadzieję, że w Karpatach uda im się przetrwać. Potrzebne nam są dokładne dane na temat populacji wilka i innych drapieżników, bazujące na rzetelnych badaniach naukowych i ciągłym monitoringu, a nie na nieprzychylnym nastawieniu myśliwych. Badania powinny dostarczać danych dla ważnych procesów decyzyjnych, w które powinni być zaangażowani również biolodzy. Należy również opracować i wdrożyć plany zarządzające populacjami drapieżników uwzględniające zarówno aspekty biologiczno-ekologiczne, jak i społeczno-ekonomiczne, etyczne i polityczne (Unia Europejska, międzynarodowe konwencje itp.). Ważne jest zaangażowanie się lokalnych społeczności w działania związane z ochroną przyrody. Zwierzęta domowe powinny być lepiej chronione, z wykorzystaniem ogrodzeń elektrycznych, psów pasterskich, czujnych pasterzy, pomieszczeń zamykanych w nocy. Ale to nie wystarczy. Tam, gdzie są wilki i inne drapieżniki, tam będą i straty. Jeżeli jednak wysokość odszkodowań zostanie ustalona na realnym poziomie i ich uzyskanie nie będzie się wiązać ze skomplikowanymi procedurami, wtedy akceptacja w stosunku do drapieżników wzrośnie. Przetrwanie dużych drapieżników w rumuńskich Karpatach zależne jest od zmiany postrzegania tych zwierząt przez społeczeństwo. Peter Lengyel W tym odcinku zabierzemy Was do lasu na Ocenę dzikarzy w naturalnych warunkach. Zobaczycie jak wygląda praca podkładacza z psami w miocie i nie tylko. #polowBiwakowanie na dziko w Rumunii. Jakiś czas temu opisaliśmy jakie są możliwości biwakowania na dziko w Chorwacji – https://grupabiwakowa.pl/biwakowanie-na-dziko-w-chorwacji. Dzisiaj zajmiemy się Rumunią, która w naszej sondzie grupowej uplasowała się na pierwszym miejscu, jako najbardziej popularny kierunek członków Grupy Biwakowej