Tłumaczenia w kontekście hasła "dowództwem na karku" z polskiego na angielski od Reverso Context: Z dowództwem na karku, nie chciałam iść na skróty.
Jeśli ciągle macie wymówki, że Wam się nie chce albo jesteście za starzy by trenować sporty walki to z pewnością powinniście obejrzeć zamieszczony poniżej film. Film na którym ponad 50 letni trener klubu Ankos MMA, pionier tej dyscypliny w naszym kraju, Andrzej Kościelski bierze udział w zadaniówce ze swoim uczniem. Ćwiczenie polega na wymianie ciosów przyjmowanych na garde. Jak widać trener niczym nie ustępuję adeptowi, można by nawet powiedzieć, że dysponuje większą siłą że Andrzej Kościelski do walki na KSW 50 przygotowuje Normana Parke który niedawno rozpoczął treningi w Ankos MMA. Irlandczyk jest jednym z największych wrogów Mateusza Gamrota, byłego zawodnika poznańskiego klubu Ankos Kościelski często przyznaje, że bierze czynny udział w treningach ze swoimi zawodnikami i stara się im nie ustępować ani na krok. Jak widać na poniższym zdjęciu forma się zgadza! Trener swoja sylwetką może zawstydzić niejednego zawodnika osobistą ochroną😎Opublikowany przez Andrzej Kościelski Czwartek, 18 maja 2017 Gdy ten już pojawi, motywacja do utrzymania szczupłej sylwetki może osłabnąć. Z wiekiem twój metabolizm zwalnia. Przytycie pół kilograma w miesiąc jest niezauważalne, ale oznacza, że 30-latka ważąca 50 kg, w wieku 40 lat będzie ważyć 110. Nie namawiamy do tego, byś dostosowywała się do kanonów urody lansowanych w mediach.
Kelly Ruddick, w wieku 49 lat, została najstarszą uczestniczką lekkoatletycznych mistrzostw świata. W Eugene, Australijka w chodzie na dystansie 35 km uplasowała się na 34. miejscu w czasie 3:11: Kelly Ruddick był to debiut w imprezie tej rangi. Zawodniczka już planuje wystąpić za rok na mistrzostwach świata w w czasie startu wspierał jej mąż, który na trasie pokazywał kartki z czasami. - Gdyby nie miała kontuzji, mogłaby być szybsza. W każdym razie jestem z niej bardzo dumny - otrzymała również duże wsparcie ze strony innych reprezentantów Australii, zaliczając kolejne okrążenia. Po zakończonej rywalizacji dostała wiele wiadomości od ludzi z całego świata, którzy przyznali, że w ten sposób ich zainspirowała do różnych form Ruddick jest matką czwórki dzieci: dwóch 28-letnich bliźniaków, 19-letniej córki i 15-letniego syna. - Przesłali mi wiele słów wsparcia przed startem - stwierdziła. - Myślałam o nich przez cały czas i to naprawdę mi pomogło. Jestem pewna, że moje dzieci i rodzina są dumne, że tu jestem” - przyznała na dodatkowo przeszła już do historii jako najstarszy obywatel Australii, który startował na mistrzostwach świata. Prześcignęła chodziarza Willi Sawalla, który w 1987 roku miał 46 lat, i biegaczkę długodystansową Sinead Diver, która w 2019 roku wystąpiła w wieku 42 rozpoczęła karierę sportową jako chodziarka, przekroczywszy 30. rok życia. Robiła postępy każdego roku, ale dokonała przełomu w 2013 roku, w wieku 40 lat, kiedy przeszła 20-kilometrową trasę w czasie 1: W 2015 roku planowała wystartować na mistrzostwach świata w Pekinie. Wówczas zapalenie błędnika przeszkodziło w planuje kontynuować sportową karierę z celem pobicia kolejnego rekordu wiekowego. Dotąd najstarszą osobą, która startowała na mistrzostwach świata jest hiszpański chodziarz Jesus Angel Garcia, który w 2019 roku w katarskiej Dausze miał 49 lat i 347 dni. Australijka ten wyczyn zamierza poprawić w przyszłym roku w Budapeszcie. Polecane ofertyMateriały promocyjne partnera
Wszystkiego najlepszego. Kiedy dzień Twych urodzin nadchodzi. Oddać życzenia Tobie się godzi. Chciej przyjąć w dowód uznania. Hołd szacunku i poważania. Aby Ci dać na to dowód szczery. Miej na uwadze pierwsze litery. Każdy dzień to nowe doświadczenie, Każdego dnia można spełnić marzenie.
W mieszkaniu Alaina Fahrniego są aż dwa pomieszczenia wypełnione kolekcjonerskimi gadżetami zespołu Kiss. Żona Lydia toleruje pasję męża, a syn Mike będzie dziedzicem dorobku ojca Basista Kiss Gene Simmons zastępuje Alainowi ojca. Mężczyzna fascynuje się muzykiem od dziecka. Po latach miał szansę spotkać swojego idola, od którego dostał wyjątkowy prezent Kiss grają najbardziej dzikie koncerty ze wszystkich zespołów z branży rockowej, co potwierdza ich największy fan Więcej podobnych historii znajdziesz na stronie głównej Onetu Człowiek, który jest wielkim fanem danego artysty, może kojarzyć się z samotnym, zakompleksionym introwertykiem. Nic bardziej mylnego. Mieszkający w niewielkim szwajcarskim miasteczku Alain Fahrni, jest w szczęśliwym małżeństwie od 31 lat, prowadzi z pozoru zwyczajne życie i każdego poranka jedzie do pracy. Jednak Alain skrywa tajemnicę. W jego mieszkaniu na parterze kamienicy są całe dwa pokoje poświęcone wyłącznie zespołowi Kiss. Zobacz również: Co kryje się pod maskami? KISS to nie są grzeczni chłopcy Kiss płynie w jego krwi. Dosłownie Mieszkanie, w którym mężczyzna żyje z rodziną, to świątynia ku chwale Kiss. W dwóch pokojach jest multum zdjęć, złotych płyt, sylwetek z PCV itp. Kolekcja Alaina Fahrni jest zjawiskowa, bo liczy aż 13 tys. różnych obiektów, w tym automat do gry w pinball i kolekcjonerski bas Kramera w kształcie siekiery, podpisany i numerowany. Za trzy zamienione słowa, uścisk dłoni i zdjęcie ze swoimi idolami Alain Fahrni nie waha się wydać 1200 franków (ok. 5700 zł). Taka jest cena bycia najwierniejszym fanem. Lydia nie wnosi sprzeciwu, widząc szaleństwa męża. Sama kocha muzykę. "Kiedy się poznaliśmy, nie wiedziałam, że Alain jest fanem Kiss. Początkowo jego kolekcja zajmowała tylko niewielką przestrzeń oddzieloną zasłoną w naszej sypialni. Potem rosła w siłę... "— mówi Lydia. Choć darzy męża bezgraniczną czułością, przyznaje, że czasem musiała walczyć o "uratowanie kawałka ściany", który zarezerwowała na rodzinne zdjęcia. Nie zawsze było łatwo. "Kiedy kolekcja stała się niczym muzeum, pojawili się ludzie. Niektórzy z nich za bardzo wchodzili nam na głowę. To posunęło się za daleko, ale porozmawialiśmy o tym i uspokoiło się. Pandemia okazała się błogosławieństwem, bo uniemożliwiła ciekawskim zbliżanie się" — mówi Lydia. fani "Kiss" przed koncertem Alain chodzi na koncerty i ugania się za zdjęciami ze swoimi idolami, a Lydia uczy się gry na perkusji, pielęgnuje swój ogród i jeździ do siostry do Włoch. Mimo tych rozbieżności dogadują się i są szczęśliwi. Pewnego dnia jego syn Mike przejmie kolekcjonerskie dziedzictwo. Zobacz również: Kiss wkrótce na koncercie w Polsce. "To wielkie przedstawienie i spektakl" Miłość od pierwszego wejrzenia Przygoda Alaina z Kiss zaczęła się w 1977 r., kiedy miał zaledwie 11 lat. Jego matka nieświadomie zaraziła młodego chłopca pasją do muzyki. Pracowała jako sommelier w kawiarni w La Sagne, skąd przynosiła mu używane płyty do szafy grającej. "Pewnego dnia, wróciwszy ze szkoły do domu, włączyłem telewizor. Był program o nowych trendach muzycznych w USA. Kiss pojawił się na krótko. To było 30 sekund, w których czas się dla mnie zatrzymał. Czułem się oszołomiony i niezmiernie zafascynowany. Do tego stopnia, że następnego dnia pobiegłem do sklepu z płytami, aby kupić album »Love Gun«. Tuż po przesłuchaniu zakochałem się w nim w trymiga i ta miłość przetrwała" — mówi Alain. Alain prędko uznał basistę Gene Simmonsa za swojego idola. "Nie znałem swojego ojca, więc jako dzieciak postrzegałem Gene'a Simmonsa za idealnego zastępczego ojca. Przez lata pielęgnowania mojej pasji zauważyłem, że wielu kolekcjonerów, podobnie jak ja, ma jakąś emocjonalną lukę. Gene Simmons ma szaloną aparycję, czym od zawsze mi imponował. Spotkałam go kilka razy i za każdym razem nogi mi się trzęsły. To jedyny facet, który sprawia, że tak się czuję" — mówi Alain Fahrni. Zobacz również: Gene Simmons: demoniczna twarz twórcy KISS Foto: Katerina Sulova / PAP Gene Simmons, 2022 r. "Skontaktował się ze mną i chciał kupić tuzin posiadanych przeze mnie książek, ale odmówiłem. Chciałem mu je wręczyć osobiście, co udało mi się zrobić w Zurychu w 2013 r. Był tak zaskoczony, że nie chciałem pieniędzy, że dał mi wystawny prezent, zapraszając mojego syna i mnie na prywatne spotkanie, zanim wręczył mi cymbał podpisany przez wszystkich czterech członków zespołu!" — opowiadał Alain Fahrni o spotkaniu z idolem. Największe zwierzęta sceniczne w historii muzyki Zaledwie czteroliterowa nazwa Kiss brzmi bardzo niepozornie. Nagrali aż 20 albumów studyjnych. Ostatni ukazał się w 2012 r.. Mają liczne przeboje, ale najpopularniejszy i niezapomniany to "I Was Made For Lovin' You". Sprzedali 150 mln egzemplarzy płyt, a w przyszłym roku będą świętować 50-lecie swojej kariery. Wszystko zaczęło się w 1973 r. w nowojorskim Queens, kiedy glam rock był na topie. To był czas świetności Alice Cooper, Davida Bowie i The New York Dolls. Przez pierwsze 10 lat członkowie Kiss uczynili oryginalne przebrania swoim znakiem rozpoznawczym. W latach 1983-1996 porzucili intensywny makijaż, ale później przywrócili go do swoich stylizacji jako niezastąpiony element. Przez pewien czas stacje radiowe bojkotowały zespół, ale fanów to nie zraziło, bo do dziś wspierają swoich ulubieńców. Zobacz również: Spektakularny koncert KISS w Łodzi! Rock&roll, płomienie, wybuchy i krew na scenie [RELACJA] Kiss to ekscentryczny zespół, który uosabia "rock'n'rollowy cyrk". Jest uważany za jedną z najlepszych kapel grających na żywo w historii, ponieważ członkowie robią wielkie przedstawienie na scenie. Na ich koncertach można zobaczyć efekty pirotechniczne, instalacje 3D czy neonowe lasery. A w samym centrum zainteresowania i tak znajdują się muzycy, którzy są zwierzętami scenicznymi. "Ich koncerty to niezapomniane widowiska, na których jakoś nigdy nie było lasek z poderżniętymi gardłami na scenie. Te pogłoski to tylko sfabrykowane legendy" — upiera się zirytowany Alain Fahrni. Foto: QUIQUE GARCIA / PAP "Kiss" na scenie, 2022 r. Pod względem marketingowym "Kiss" nie ma sobie równych w branży rockowej. Marka, którą członkowie "Kiss" budowali przez tyle lat, została wyceniona w 2006 r. na ponad 1 mld dolarów. Alain Fahrni poznał wszystkich członków zespołu, czasem pobieżnie. Nawiązał przyjaźń z byłym gitarzystą Bruce'em Kulickiem, z którym spotkał się pięć razy w jego domu w La Chaux–de–Fonds. Spotykał się także z obecnym perkusistą Erikiem Singerem. W przyszłym roku Kiss będzie świętować 50 lat kariery i po raz ostatni wystąpi w Nowym Jorku. Alain Fahrni też może tam być. Lydia pewnie zostanie w domu. Wyznała, że 70-latkowie malujący się jak dzieci i skaczący na scenie, są dla niej trochę zabawni. Dobrze, że Alain Fahrni tego nie słyszał... Zobacz również: Zieją ogniem, roztrzaskują gitarę na scenie. Koncerty KISS to prawdziwy performance Dziękujemy, że jesteś z nami. Zapisz się na newsletter Onetu, aby otrzymywać od nas najbardziej wartościowe treści. (tom)
już dawno nas nimi wszystkich urzekłaś dzień dziś szczęśliwy, dzień dziś jedyny dziś są Twoje 50-te urodziny więc składamy Ci te życzenia zdrowia, szczęścia, snów spełnienia żyj nam sto lat MARIOLO kochana kochamy Cię wszyscy – bądź przekonana będziemy z Tobą w smutku i radości więc spojrzyj łaskawie na swoich gości !

Polish Arabic German English Spanish French Hebrew Italian Japanese Dutch Polish Portuguese Romanian Russian Swedish Turkish Ukrainian Chinese English Synonyms Arabic German English Spanish French Hebrew Italian Japanese Dutch Polish Portuguese Romanian Russian Swedish Turkish Ukrainian Chinese Ukrainian These examples may contain rude words based on your search. These examples may contain colloquial words based on your search. Poza tym, nadal masz na karku Namiar. Pięć ostrzeżeń i masz na karku naruszenie. Ważne, że łeb masz na karku. Jeśli mam rację masz na karku kogoś bardzo niebezpiecznego. Brzmi łatwo, dopóki nie przypomnisz sobie, że masz na karku Stasi. Jesteś tu zaledwie tydzień i już masz na karku dwóch ścigających cię gości. You've only been here a week and you've already got two blokes chasing after you. Co masz na karku? - Długa historia. Myśl razem z włosami które masz na karku! Masz na karku kilkoro wściekłych ludzi. Zbierasz siły i masz na karku zagrożenie ze strony Meksykan, którego nie rozumiesz i nie potrafisz się obronić. You're consolidating power... and you've got a mexican threat You don't understand and can't defend yourself from. Masz na karku więzienny kod. Masz na karku cały wydział. Masz na karku cału wydział. Poza tym, nadal masz na karku Namiar. Other results Masz już na karku psychopatycznego tyrana. You know, m-maybe you want to slow down on the nut-job collecting. No results found for this meaning. Results: 22167. Exact: 19. Elapsed time: 409 ms.

50-latek czaruje w polskiej lidze. Już w pierwszym meczu zarobił kokosy. Norweg z polskim paszportem ma już 50 lat na karku. Na emeryturę się nie wybiera, bo ciągle może nieźle

50 – tka już na karku już szampan stoi w barku. Bo dziś są twoje urodziny zbierze się grono rodziny by uczcić Twoją rocznicę złotą więc czas powiedzieć – papa – kłopotom i niech bąbelki zakręcą im w głowie jak wypiją Twoje zdrowie. Żyj tak by żadnego dnia nie żałować i problemami się nie przejmować,bo dzień dziś szczęśliwy, dzień dziś jedyny dziś są Twoje 50-te urodziny więc składam Ci te życzenia zdrowia, szczęścia, snów spełnienia żyj sto lat w radości!
Tyska policja odebrała 19-letniemu kierowcy prawo jazdy. Powód? Spowodował on poważny wypadek, w którym uszkodzony został opel oraz autobus.
Życzenia Bądź jasnym promieniemdla tych, co słońca nie zawsze czynem – nigdy marzeniemi niech Cię ludzie najlepszegoz okazji 50-tych urodzin! Z okazji pięćdziesiątych urodzin bukiet najwspanialszych życzeń: zdrowia, uśmiechu i szczęścia, radości każdego dnia oraz wszelkiej pomyślności. Na Twoje 50-te urodzinydużo zdrowia Ci życzymy –niech Twój wiek Cię nie przerasta,niech nadzieja ciągle 5 dyszek masz na karku,chwytaj rower – jedź do parku! Dużo zdrówka, szczęścia i radości,każdego dnia pełnego świata poznania,w lotto milionów wygrania –Tego z serca Ci życzymy i hucznieTwe 50-te urodziny obchodzimy! 50 latek Ci stuknęło,nie myśl jednak, żeś już panna Ci zazdrościwiary w siebie i dniu urodzin życzę Tobieuśmiechu od ucha do ucha,każdego dnia przyjemnegoprzy boku kogoś kochanego. Życie jest krótkie jak sen pędzi wciąż naprzód jak nas jest ono tylko jedną chwilą –nie pozwól, by się ta chwila życzeń z okazji 50. urodzin. Każdego kiedyś to czeka,życie płynie jak ta jest Twój dzień wspaniały,pięćdziesiąte urodziny,więc Ci życzę, mój Kochany,dużo zdrowia przede wszystkimi miłości od nas Tobie dużo ciepłai spełnienia wszystkich marzeń,wiary w siebie i do końcawielu jeszcze miłych wrażeń. Lat 50 Ci minęło,lekkie życie się na relaks, tak myślimy,tym prezentem Cię życie było sto lat. Albo i dwieście! Jubilacie nasz wspaniały,przyjmij od nas małe dary,przyjmij również te życzenia:zdrowia, szczęścia, pomarańczy,panny, co dla ciebie 50. urodziny właśnie tego Ci życzymy. Pięć dych masz już na karku, zaraz wódę wyjmę z się wszyscy uśmiejemy, Twoje zdrowie lat! Osoby, które odwiedziły tę stronę znalazły ją szukając: 50 urodziny na wesoło50 urodziny wierszyki śmieszne50 urodziny życzeniażyczenia z okazji 50 urodzin Kartki Godzinę później byli już na imprezie razem. Olga wyglądała jak zwykle pięknie. Grzesiek przy niej także natychmiast dostawał jakiejś pozytywnej energii i prezentował się dużo lepiej. Patrząc na nich, nie miałam już wątpliwości, że są dla siebie stworzeni. – Dzięki – szepnęła do mnie Olga, gdy byłyśmy razem w kuchni. REKLAMA Mam już prawie 50 lat na karku i od roku jestem w związku ze świetną babką. Chciałem dzisiaj być romantyczny i powiedziałem jej, że strasznie żałuję, że nie poznaliśmy się 20 lat temu. Ukochana odparła na to, że miała wtedy świetne cycki, super figurę i tylu adoratorów, że nawet by na mnie nie zwróciła uwagi. REKLAMA Dotarło do mnie, że zdecydowanie za dużo siedzę Dotarło do mnie, że zdecydowanie za dużo siedzę przed monitorem kiedy moja matka zaczęła panikować gdy nie zastała mnie ani przed telewizorem ani przed laptopem. Jako że miało to miejsce po dużej kłótni, zaczęła wołać do ojca, że chyba uciekłam z domu. Mi po prostu było smutno i zaszyłam się pod kocem z książką. REKLAMA Mój brat jest drobnej postury i ma delikatne rysy. Mój brat jest drobnej postury i ma delikatne rysy. Mimo wszystko zapuścił sobie długie włosy, co przy jego braku zarostu sprawia, że wygląda jak dziewczyna. Darliśmy z niego łacha, matka ze łzami prosiła żeby chociaż brodę zapuścił jak już musi mieć te długie włosy, ale on wiedział lepiej. Kiedyś wrócił wkurzony z plaży i poprosił mnie o natychmiastowe ścięcie włosów. Nie chciał powiedzieć skąd taka nagła zmiana frontu, ale od wspólnej znajomej dowiedziałam się, że podszedł do nich na plaży jakiś koleś i poprosił mojego brata o ubranie góry od stroju... REKLAMA REKLAMA Dopiero po kilku dniach lekarze zgodzili się na jego przesłuchanie. 50-latek usłyszał zarzut zabójstwa. Jak informuje prokuratura, przyznał się do winy. 12 grudnia sąd tymczasowo
ąc Pięćdziesiąt latek FOR YOU Ta piosenka jest dostępna tylko z iSing Plus Za mały ekran 🤷🏻‍♂️ Rozszerz okno swojej przeglądarki, aby zaśpiewać lub nagrać piosenkę Dostosuj przed zapisaniem Wczytywanie… Własne ustawienia efektu Głośność Synchronizacja wokalu Gdy wokal jest niezgrany z muzyką! Tekst piosenki: Pięćdziesiąt latek Teskt oryginalny: zobacz tłumaczenie › Tłumaczenie: zobacz tekst oryginalny › 1 Tak mało czasu [ tak mało czasu ]Dla siebie mamy [ dla siebie mamy ]Na potem wszystko ciągle odkładamyNajlepsze lata [ najlepsze lata ]Przemija dzień za dniemI nie zdążysz się obejrzeć a już jestRef 50 – latek masz już na karku50 wiosen los dał w podarkuRówno 50 tak jak w zegarkuNa urodziny od życia masz2 Powspominamy [ powspominamy ]Powzdychamy [ powzdychamy ]Na wszystko jeszcze raz ponarzekamyLecz w sumie przecież [ lecz w sumie przecież ]To przychylny był nam światI od dzisiaj będzie z górki do 100 latRef 50 – latek masz już na karku50 wiosen los dał w podarkuRówno 50 tak jak w zegarkuNa urodziny od życia maszRówno pół na półZłoty środek, złoty wiekZastawiony stół i świeczki w torcieŚwiecą jasno, zdmuchnij je50 - latek masz już na karku50 wiosen los dał w podarkuRówno 50 tak jak w zegarkuNa urodziny od życia masz Brak tłumaczenia! Pobierz PDF Słuchaj na YouTube Teledysk Informacje Read more on Słowa: brak danych Muzyka: brak danych Rok wydania: brak danych Płyta: brak danych Inne piosenki FOR YOU (10) 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 0 komentarzy Brak komentarzy
Czy to możliwe, że pracownicy, którzy mają na karku więcej niż pięćdziesiąt lat muszą być gotowi na ograniczenie ochrony przedemerytalnej i możliwość wypłacania niższych pensji, bo są mniej wydajni? Wedle doniesień money.pl rząd pracuje nad nowymi rozwiązaniami, które miałyby uregulować sytuację seniorów na rynku pracy.
Data utworzenia: 2 sierpnia 2016, 15:50. Wiele kobiet obawia się, że po 40. urodzinach ich życie zmieni się na gorsze. Panie najbardziej obawiają się, że ich ciało nie będzie już tak powabne jak kiedyś. Nic bardziej mylnego! Przedstawiamy Wam polskie i zagraniczne gwiazdy, które w tym roku skończyły 40 lat i wciąż zachwycają swoją urodą. Która wygląda lepiej? Aktorki po 40. Foto: Kapif, Jakub Gruca/ Aleksander Majdański/ / - /14 Aktorki po 40. Aleksander Majdański / Anna Iberszer jest zachwycającą aktorką i tancerką /14 Aktorki po 40. PPC Aktorka Anita Sokołowska /14 Aktorki po 40. WENN Reese Witherspoon ma już dwójkę dzieci. Aktorka wciąż zachwyca urodą /14 Aktorki po 40. Marcin FIjalkowski / Agata Buzek słynie z oryginalnej urody /14 Aktorki po 40. WENN Aktorka Alicia Silverstone /14 Aktorki po 40. PPC Aktorka Magdalena Rembacz /14 Aktorki po 40. WENN Emma Bunton - słodka dziewczyna z Spice Girls w tym roku kończy 40 lat /14 Aktorki po 40. Michał Pieściuk / Natalia Kukulska jest artystką o zjawiskowej urodzie /14 Aktorki po 40. Kapif Magdalena Walach 13 maja świętowała 40. urodziny /14 Aktorki po 40. WENN Candace Cameron - amerykańska aktorka w kwietniu skończyła 40 lat /14 Aktorki po 40. Jakub Gruca / Agnieszka Chylińska to gwiazda, która przeszła spora metamorfozę. Dziś wygląda zjawiskowo /14 Aktorki po 40. Damian Burzykowski / Joanna Mucha w kwietniu świętowała 40. urodziny /14 Aktorki po 40. Aleksander Majdański / Dziennikarka Anna Kalczyńska zachwyca urodą /14 Aktorki po 40. Kapif, Jakub Gruca/ Aleksander Majdański/ / - Która z gwiazd jest według Was najbardziej zachwycającą? Masz ciekawy temat? Napisz do nas list! Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas! Listy od czytelników już wielokrotnie nas zainspirowały, a na ich podstawie powstały liczne teksty. Wiele listów publikujemy w całości. Wszystkie historie znajdziecie tutaj. Napisz list do redakcji: List do redakcji Podziel się tym artykułem:

Tłumaczenia w kontekście hasła "włoski na karku" z polskiego na angielski od Reverso Context: Larry, czemu włoski na karku stają mi dęba? Tłumaczenie Context Korektor Synonimy Koniugacja Koniugacja Documents Słownik Collaborative Dictionary Gramatyka Expressio Reverso Corporate

fot. Adobe Stock Siedział przy barze taki smutny. Cholera, najprzystojniejszy facet na całym tym głupim bankiecie, a minę miał, jakby przyszedł na pogrzeb. I te czarne ciuchy! Taki młody, taki ładny, po co się smucić? Trzeba się bawić, póki czas. I w ogóle kto to? Nie znam gościa. Może z kimś przyszedł, ale w takim razie dlaczego siedział sam? Mowa ciała, delikatnie mówiąc, nie była zachęcająca, ale to dla mnie zawsze wyzwanie. Podeszłam, kołysząc zmysłowo biodrami. Najbardziej zmysłowo, jak potrafię. Z tyłu liceum, z przodu muzeum – Jestem Justyna. Może zatańczymy? Fajna piosenka, nogi same niosą. Nawet się uśmiechnął, delikatnie, subtelnie. Co za oczy! Ciemne i takie głębokie. Mroczne. Fascynujące. – Proszę wybaczyć, ale nie tańczę. Nigdy. Stanowczy ton. Asertywność dobrze wyćwiczona. I co, miałam tak stać? Nie wydawał się usposobiony do rozmowy. To po cholerę tu przyszedł? Poszłam jak zmyta. Dobry nastrój odleciał w siną dal. A wieczór tak dobrze się zapowiadał. W tej nowej kiecce wyglądałam naprawdę sexy, każdy mi to mówił. Ciekawe, czy gdybym była młodsza, złamałby swoją zasadę? Posłużył się zręczną wymówką, czy też… No cóż, stara jestem, po co się oszukiwać. W tyle głowy dojrzałam jadowity uśmiech Karola. Z tyłu liceum, z przodu muzeum – myślę o sobie czasem i parskam śmiechem. To naprawdę o mnie? Wcale nie czuję się staro, choć pewnie powinnam. Ostatecznie stuknęła mi już pięćdziesiątka, i to jakiś czas temu. Pewnie każdy tak ma – dochodzi do kolejnych etapów, które niegdyś wydawały mu się graniczne, ale jednocześnie granice te nieustannie przesuwa. Najpierw tragedią jest trzydziestka, potem czterdziestka i tak dalej. Chociaż nie, niektórzy mają inaczej. – Jestem stary – powtarza na okrągło mój przyjaciel Karol. – Tu mnie boli, tam strzyka. Kręgosłup, kolana, zęby, wszystko odmawia posłuszeństwa. Ledwo chodzę. Nie mogę się zgiąć. O wszystkim zapominam. Sapię i sypię się jak jakaś antyczna ruina. Akurat wygląda i nosi się jak trochę tylko przejrzały nastolatek. Jego życie umysłowe też trudno nazwać zramolałym. Jest inteligentny, dowcipny, złośliwy. Uwielbiają go całkiem młode i atrakcyjne kobiety, mógłby mieć każdą z nich, gdyby tylko zechciał. Ale nie chce, podobno. Mam wrażenie, że to rodzaj ideologicznej deklaracji. Odmowa uczestniczenia w wielkim, ogólnoświatowym, nieustającym święcie młodości. „My, proszę państwa, na drugim froncie i prawie już po drugiej stronie” – trudno z tym dyskutować. Bo i po co? Ja tam uczestniczę dziarsko i ochoczo. Owszem, widzę w lustrze pełne siatki zmarszczek i wielkie worki pod oczami, ale jakoś mi one nie ciążą. Jak tylko od lustra odejdę, zapominam o nich natychmiast. Mam szczupłą, wysportowaną sylwetkę (godziny na siłowni, rower, narty), poruszam się lekko i na ogół nic mnie nie boli. A jeśli nawet, to z powodu chwilowych niedomagań, które zawsze mijają. Raczej biegam, niż chodzę, nawet na bardzo wysokich obcasach. Ubieram się modnie, nie unikam makijażu i zabiegów kosmetycznych – dbam o siebie po prostu. Nie narzekam, nie gderam, nigdy na nic się nie skarżę. Po prostu wciąż jestem dziewczyną, nawet jeśli tę paskudną historię na „m” mam już za sobą (może być też na „p”, choć na „p” zaczynają się o wiele milsze sprawy, więc może nie mieszajmy do tego „m”). Trzymam się swojej bańki Niektórzy, jak Karol właśnie, bardzo chętnie ściągają mnie na ziemię, ale i tak trzymam się swojej bańki. Niech sobie będą starzy, kto chce i musi. Ja tam nie zamierzam. Będę się stroić i malować do setki przynajmniej. Taki mam plan. Szczególnie że podobam się mężczyznom – tak naprawdę przeglądanie się w ich oczach jest dużo przyjemniejsze niż w lustrze. Często są młodsi ode mnie, a czasem dużo młodsi. Nawet specjalnie się nie dziwię, zawsze miałam powodzenie i przywykłam do tego. Nie było okazji, żeby się odzwyczaić. Druga sprawa, to moja zawodowa pozycja. Jestem szefową w dużej firmie PR, w branży na tyle długo, by zdawać sobie sprawę z tego, że na sukces pracują przede wszystkim młodzi. Kreatywni, zdolni, napakowani pomysłami i energią faceci. Nie uznaję „parytetów” i na szczęście nie muszę się nimi kierować. Mam pełną wolność w doborze współpracowników. Karol sobie ze mnie pokpiwa. Nie zna litości. – Czy twój nowy dzidziuś już wstał? Wyspał się? Nakarmiony, przewinięty? Nie, nie mówię o wnuczku – zaczyna poranną telefoniczną rozmowę. Dzidziusiem nazywa każdego faceta, z którym aktualnie się spotykam, dzięki temu nie musi zapamiętywać ich imion. W jego wieku to trudne, fakt. A ja, idiotka, często mu się zwierzam i potem żałuję. Rozmawiamy przez telefon niemal codziennie. Opowiadam mu o wszystkim. Tylko że – wbrew temu, co Karol nieustannie insynuuje – wcale nie niańczę swoich wybranków. Nie mam zwyczaju im matkować, roztaczać ochronnych parasoli, protegować. Gdy tylko poczuję, że tego ode mnie oczekują, pozbywam się ich natychmiast. I z życia, i z pracy, jeśli się to zazębia. Wcale nie chodzi mi również o seks. Seks jest stanowczo przereklamowany, zwłaszcza w kobiecej perspektywie. Nie potrzebujemy go aż tak bardzo, aż tak często. Fajnie, byle bez przesady. Już ja wiem, o czym mówię. To, co w istocie najbardziej mnie kręci, to uwodzenie. Gdy tylko wyłapię utkwiony we mnie wzrok, szczególnie jeśli należy do atrakcyjnego mężczyzny – wiek tak naprawdę nie gra roli – rozpoczynam swoje „stałe fragmenty gry”. Nie wymagajcie ode mnie, bym uściśliła, o co chodzi. Nie da się uściślić. Wszystko zależy od okoliczności, nastroju, pogody, tego, czy znów jestem samotna, czy wciąż jeszcze z kimś. Uwodzenie jest największą pasją mojego życia, zawsze było. Nie mogłam w żadnym związku wytrwać zbyt długo, bo prędzej czy później musiałam poznać kogoś nowego, więc siłą rzeczy bardziej atrakcyjnego, a to tworzyło nieuchronne komplikacje. Gdy pierwszy raz wychodziłam za mąż, przysięgałam z prawdziwym przekonaniem. Cóż z tego, gdy już podczas wesela kątem oka dostrzegłam piekielnie interesującego gitarzystę, który na dodatek wpatrywał się we mnie tak łapczywie… Nie uległam, rzecz jasna, żadnym pokusom, ale już wtedy zrozumiałam, że małżeńska wierność niekoniecznie jest dla mnie. Kolejne dwa małżeństwa zawierałam już bez złudzeń dotyczących dotrzymywania przysiąg. Jakkolwiek nie mam sobie nic do zarzucenia. Moi mężowie wiedzieli, kogo biorą za żonę, po pierwsze, dlatego że poznawałam ich, będąc jeszcze w poprzednim związku, i to oni doprowadzali do jego zerwania. Po drugie, opowiadałam im bez skrępowania o swoich upodobaniach. O tym, jaka ekscytacja mnie ogarnia, gdy coś tam gdzieś zaiskrzy, zadzieje się, zamarzy. Więc dlaczego mieli później pretensje? I jak tu komuś wytłumaczyć, że wcale nie jestem suką w permanentnej rui pozbawioną przyzwoitości i moralności puszczalską, na dodatek – co już absolutnie skandaliczne – starą? To znaczy nie naprawdę starą, ale w ich mniemaniu starą. W mniemaniu sporej części świata. Nie wiem, jak wytłumaczyć. Rozmawiamy o tym często z Karolem, który zna życie jak mało kto, ale i tak mnie nie rozumie. – I co, dobrze ci z tym dzidziusiem? Pewnie byczek z niego, robicie to godzinami, prawda? Nie wychodzicie z łóżka przez cały weekend. Dobrze zgaduję? A kto wtedy wyprowadza Bolka? (Bolek to mój pies) – Karolku, masz chorą wyobraźnię. Chodzimy z Tomkiem i Bolkiem właśnie po parku, gadamy o różnych takich… – Chyba umrę ze śmiechu, błagam, Justyna, przestań. Brzuch mnie boli! No właśnie! Niby inteligentny facet, a tylko o tym. „Spałaś już z nim?”, „Jak było, fajnie?”, „Nie powiesz mi, że masz o czym gadać z takim młokosem, który w dodatku jest na pewno przygłupem”. Tak, mam! A czasami to i pomilczeć dobrze. Bankiet rozkręcił się na dobre Nie chciał mnie piękny nieznajomy, ale ostatecznie wylądowałam w ramionach tego nowego. Pracuje u nas od dwóch miesięcy i pożera mnie wzrokiem od pierwszej rozmowy kwalifikacyjnej. Marcin. Też niezły, tylko trochę za bardzo w stylu, który tak drażni Karola. Czyli byczek, barczysty i pewnie jurny. Przetańczyłam z nim kilka kawałków, ale kiedy zaproponował, że odwiezie mnie do domu taksówką, odmówiłam. Byłam ciągle pod urokiem mrocznych oczu przy barze. Ich właściciel ulotnił się w pewnej chwili bez śladu. Jeszcze tylko chwila w toalecie i jadę… – Marcin kręcił się cały wieczór koło szefowej, widziałaś? – zamknięta w kabinie usłyszałam znajomy chichot. Joasia? – Widziałam, w tej koronkowej miniówie wygląda jak burdelmama, hi, hi! – Odpowiednia osoba w odpowiednim miejscu! – zarechotała druga. A to suka mała – pomyślałam wściekła, ale siedziałam cicho. – Mirek przyszedł tu ze mną. Mój brat. – Po co? – Tak sobie pomyślałam, żeby go wziąć ze sobą. Co będziesz siedział w domu, mówię mu, lepiej przyjdź, zabawisz się, a może naszej starej wpadniesz w oko. – No i …? – A siedział jak kołek przy tym barze, a potem poszedł w cholerę. Ten to się nigdy nie ustawi. Niech dalej zasuwa w swoim głupim sklepie, jego życie. Poszły. Posiedziałam jeszcze chwilkę na kibelku. Potem umyłam ręce, pomalowałam usta i poprawiłam włosy. W poniedziałek zwolnię dziwkę – pomyślałam mściwie. Zobacz więcej prawdziwych historii:Myślałam, że widzi we mnie kogoś więcej, niż tylko grubaskę...Ukrywam przed narzeczoną, że rozbieram się za pieniądzeByła dziewczyna mojego faceta mieszka z nami, bo musimy się nią opiekowaćMiałam 32 lata, a matka decydowała w co mam się ubrać i kiedy iść spaćNie chcę zamieszkać ze swoim facetem. Od tego tylko krok do niewoli Sprawdź, ile czasu ci zostało - OKO.press. Im jesteś starszy, tym dłużej będziesz żyć. Sprawdź, ile czasu ci zostało. Kobiety żyją średnio prawie 82 lata, a mężczyźni 74. Ale uwaga! Im dłużej żyjesz, tym dłużej będziesz żył. Nawet jeśli jesteś mężczyzną. Jako 90-latek masz przed sobą całe 4,4 lata życia, czyli Urodzinowe50 – tka już na karku już szampanik stoi w barku a pierwsza gwiazdka świeci na niebie MARIOLU dla Ciebie dzisiaj specjalnie Bo dziś są twoje urodziny już zebrało się grono rodziny by uczcić Twoją rocznicę złotą więc czas powiedzieć „pa” kłopotom i niech bąbelki zakręcą nam w głowie my i tak wypijemy Twoje zdrowie żyj tak by żadnego dnia nie żałować i problemami się nie przejmować byś często smaczne ciasto piekła już dawno nas nimi wszystkich urzekłaś dzień dziś szczęśliwy, dzień dziś jedyny dziś są Twoje 50-te urodziny więc składamy Ci te życzenia zdrowia, szczęścia, snów spełnienia żyj nam sto lat MARIOLO kochana kochamy Cię wszyscy – bądź przekonana będziemy z Tobą w smutku i radości więc spojrzyj łaskawie na swoich gości ! Z dotychczasowych ustaleń policji wynika, że 50-latek z Wojcieszkowa w powiecie łukowskim, w ubiegłym miesiącu pojechał do Warszawy, gdzie pracował w firmie budowlanej. Kilka dni temu, wieczorem poszedł do sklepu i już nie powrócił do wynajmowanego mieszkania. Czas jest policzalny, ale wartości nabiera dopiero, jak upłynie, a zysk przynosi tylko mądrze masz 20 lat, ja mam 20 latZdarzyło mi się ostatnio przejść po kampusie Uniwersytetu Warszawskiego. To nie jest moja macierzysta uczelnia, ale studencki klimat jest mi bliski. Moje „dorosłe” życie zaczęło się na studiach – wzięłam ślub, urodziłam już nie jestem dziewczyną, a kobietą, ale nadal jestem młoda, więc wciąż czuję się trochę jak studentka. Dlatego nieco zdziwiłam się, gdy przed bramą zagaił mnie kwestujący na chore dzieci wolontariusz, nie przechodząc od razu na „ty”, a uprzejmie zwracając się do mnie:„Przepraszam, proszę Panią, może zechce Pani wesprzeć…”.Przed nami siódme niebo?Jaka Pani ja się pytam?! Rozejrzałam się wokół. Nie jestem jeszcze panią w średnim wieku, a jednak nagle zaskoczył mnie fakt, że studentką też już nie jestem. Młodsze ode mnie są nie tylko moje własne dzieci, ale ludzie, którzy są już urodzeni w 2000 roku już za kilka miesięcy zaczną wchodzić w pełnoletność! Przez krótką chwilę poczułam gorzki smak prawdy, że ja też się starzeję. Niby wiem, przecież znam biologię i nieuchronność jej procesów. Widzę, jak odchodzą dziadkowie. Widzę nawet, że zmarszczka pośrodku brwi już mi się nie rozprostowuje, a jedyny póki co kosmyk siwych włosów nie da się tak łatwo ukryć. A jednak gdzieś w głębi serca naiwnie wmawiam sobie, że mnie ominie ten los. Że mnie to nie młodzi, jesteśmy silni, póki zdrowi – czujemy się nieśmiertelni. Tym bardziej przyda się nam memento mori. Polecam wykonanie ze mną krótkiego eksperymentu matematyczno (niech Cię to nie odstraszy!) – życia masz już za sobąZacznijmy od przyjęcia bardzo optymistycznego założenia, że dożyjemy 90-ciu lat. Mamy więc jedną trzecią życia za sobą, a 2/3 jeszcze przed nami. To daje około 60 lat i może wydawać się długim odcinkiem czasu, ale to tylko 21 360 dni. Jeśli suche liczby nie przemawiają do Twej wyobraźni, pójdźmy o krok dalej. Nasze życie to przecież nie puste dni, a raczej szereg aktywności, działań, spotkań, pracy, rozmów, trosk i zobaczysz prawdopodobnie już tylko 15 razy60 lat możemy przedstawić bardziej obrazowo, licząc na przykład wakacje, które Ci zostały. Te 60 urlopów liczonych tygodniami, które czasem dostaniesz, a czasem będziesz musiał poczekać na ferie zimowe. Wypad nad morze raz na 3-4 lata, daje mi tylko ok. 18 wizyt na plaży do końca życia. Podobnie przedstawia się zdobywanie górskich szczytów – mimo, że dopiero dobijam do 30-stki, zobaczę turnie i granie już tylko 12-15 większość czytanej przeze mnie literatury zastąpiły podręczniki i czasopisma medyczne lub wyparły książeczki dla dzieci, „dla siebie” czytam około 6 książek na rok. Liczę na poprawę, gdy dzieci podrosną, ale powinnam uwzględnić też fakt, że wtedy więcej czasu będzie zabierała mi więc przyjmę, że ten poziom nie ulegnie znaczącej zmianie, a mój wzrok posłuży mi do późnej starości, mam już tylko 360 książek do przeczytania. Nie wiem, czy czujecie wagę tego stwierdzenia, ale moim zdaniem to strasznie mało. Tylko że morskie kąpiele czy czytanie do poduszki stanowią zaledwie wycinek mojego życia. Przyjemny, ale nie najważniejszy. Najbardziej w moim życiu liczą się ojca, zapytaj matkiMieszkamy w innym mieście niż nasi rodzice. Widzimy się na świętach i urodzinach dzieci. Czasem jeszcze przy innej okazji, ale to wciąż mniej więcej 6-8 razy w roku, których tym razem nie mogę przemnożyć przez 60 potencjalnych lat mojego życia, bo odcinki rodziców i nasze nie pokrywają się w wspólny ten kawałek, który wynosi około 2/3, ale jedna z tych dwóch części już minęła. To daje nam max. 30 lat razem, przy tej częstotliwości spotkań to 180 razy. Czasem na dłużej niż na jeden dzień, ale nadal jest to może półtora roku razem do końca ich życia, podczas gdy przez moje pierwsze 18 lat widywaliśmy się codziennie. To robi mi też do myślenia w kontekście moich dzieci. Najstarsze z nich ma 6 lat, a więc dokładnie 1/3 najbardziej intensywnego czasu razem mamy już za sobą. Mimo że, jak pragnę wierzyć, jeszcze wiele lat życia przed nami, rzeczywistego czasu spędzonego wspólnie jest już znacząco Podobnie. Najbliżsi przyjaciele? Mieszkamy w trzech różnych miastach, częściej widujemy się pojedynczo, ale wszyscy razem zjeżdżamy się 3-4 razy w roku. O dalszych, ale serdecznych znajomych już nawet nie ma czasu do zmarnowania!Czujecie to? Jesteśmy młodzi i nie mamy już wcale tak wiele czasu. Właściwie nie mamy go w ogóle – nie mamy go na zmarnowanie. Każdy dzień, każda chwila jest skorzystamy z niej dobrze? Zależy od wyborów, jakie podejmiemy. Z moich krótkich wyliczeń wynika, że czas jest policzalny, ale wartości nabiera dopiero, jak upłynie, a zysk przynosi tylko mądrze więc książka, to tylko powalająca, jeśli wakacje, to tam gdzie czujesz się najlepiej pod słońcem, jeśli relacje – czasu nie żałuj, odmierzaj tłustą miarą. Bo ani się nie obejrzysz, a miną 3/3 i już żadnej części nie zostanie.

Nie chodzi mi o to, że jak ktoś ma 40, 50, 60 lat, to jest zły moment na coś. Absolutnie nie. Ale bycie nastolatkiem czy 20-latkiem, który zakłada firmę, wiele ułatwia. Nie masz realnie nic do stracenia. Jak już odchodziłem z tego duńskiego banku, z takiej względnej stabilizacji, kalkulowałem: jakie jest ryzyko? Jaki jest najgorszy

TWÓJ SKLEP Tutaj możesz zrobić zamówienie na podkłady muzyczne midi karaoke, mp3 i CD AUDIO lub kupić utwór SMS-em. Aby ułatwić Ci wybieranie plików zostały one posegregowane pod względem nowości, tytułów i wykonawców, dodatkowo możesz użyć wyszukiwarki. nowości tytuły wykonawcy znajdź Podkład muzyczny numer wykonawca / tytuł demo demo zakup 2362 Pięćdziesiąt latek (szlagry) (im) For You midi mp3 info kup koszyk PIĘĆDZIESIĄT LATEK - For You Tak mało czasu (tak mało czasu) dla siebie mamy (dla siebie mamy), na potem wszystko ciągle odkładamy. Najlepsze lata (najlepsze lata) przemijają dzień za dniem i nie zdążysz się obejrzeć, a już jest: Pięćdziesiąt latek masz już na karku, pół setki wiosen los dał w podarku. Równo pięćdziesiąt - tak, jak w zegarku na urodziny od życia masz. / w s t a w k a - instrumentalna / Powspominamy (powspominamy) i powzdychamy (i powzdychamy), na wszystk... Tłumaczenia w kontekście hasła "na karku wierzycieli" z polskiego na angielski od Reverso Context: Masz żonę i 4 dzieci, hipoteka zajęta na karku wierzycieli nie ma kasy, nie ma pracy, i co masz zamiar zrobić? fot. Adobe Stock, David Pereiras Zbliżam się do sześćdziesiątki, mam całkiem siwe włosy, a mój synek w przyszłym roku idzie do szkoły. I właśnie zaczynam nowe życie. Pokochałem tego szkraba i chciałem, by był szczęśliwy. Stałem się tatą na cały etat. Kiedy się okazało, że zostanę ojcem, nie skakałem do góry z radości. Prawdę mówiąc, byłem w takim szoku, że musiałem uciec od ludzi. Wyjechałem na kilka dni, żeby w samotności poradzić sobie ze swoimi uczuciami. Miałem już bowiem ponad pięćdziesiąt lat, a moje życiowe plany nie uwzględniały założenia rodziny. W dodatku z osobą, której wcale nie kochałem… Nie zamierzałem wiązać się z Beatą Beata była jedną z tych dziewczyn „do łóżka”, które czasami udawało mi się poderwać na mój gruby portfel i dobry samochód. No cóż, nie jestem księdzem, a biologia rządzi się swoimi prawami, więc nie mam zamiaru się tego wstydzić. Od początku nie zamierzałem się wiązać z Beatą. Moje związki z kobietami trwały dopóty, dopóki było miło i bezproblemowo. Na męża się nie nadaję. Teraz sam nie wiem, jak mogłem jej uwierzyć, że bierze tabletki antykoncepcyjne… Kiedy kilka tygodni później poinformowała mnie o ciąży, pierwszą moją myślą było: „Zaplanowała to!”. Ona jednak się zarzekała, że wszystkiemu jest winny jej wyjazd na urlop z koleżanką. Przez tę dłuższą podróż do Egiptu zaczął jej szaleć organizm i tabletki zawiodły. Podczas swojej kilkudniowej ucieczki długo zastanawiałem się, co robić. Nalegać na aborcję? Niby miałem do tego prawo i być może dziewczyna nawet by się zgodziła za odpowiednią kwotę, ale… Ruszyło mnie sumienie. Pomyślałem sobie, że nie mogę tak zwyczajnie pozbyć się dziecka, które przecież jest krwią z mojej krwi. Ono powinno się urodzić. „Na co ci przyszło na stare lata, durniu? – pytałem sam siebie. – Masz ponad pół wieku na karku i zostaniesz ojcem!”. Bałem się. Nie wiedziałem, czy podołam wychowaniu takiego malucha. Fizycznie byłem sprawny, jednak uzmysłowiłem sobie, że kiedy moje dziecko pójdzie do szkoły, ja będę już siwym dziadkiem. Czy ono nie będzie się więc mnie wstydziło? Postanowiłem, że wychowam je jak najlepiej będę potrafił, a kiedy okazało się podczas badania USG, że to będzie syn, poprosiłem Beatę, aby nosił imię po moim ojcu – Wiktor. – Tata nie doczekał się wnuka, w ten sposób chciałbym mu to wynagrodzić – wytłumaczyłem jej, a ona się zgodziła. Choć bardziej przypadek niż miłość zrobiły nas rodzicami, to postanowiliśmy z Beatą, że zrobimy wszystko, aby nasz syn był szczęśliwy. Przecież sami powołaliśmy go na ten świat… Kiedy urodził się Wiktor i spojrzałem na jego maleńkie, bezbronne ciałko, poczułem nagle, że dam radę go ochronić, bo to mój obowiązek. Postanowiłem także, że nie będę tylko niedzielnym tatą, ale zaangażuję się w pełni w wychowanie tego faceta, przez którego moje kawalerskie życie legło w gruzach. Dotąd podobały mi się dużo młodsze kobiety Przez Wiktora wszystko się zmieniło. Zachowałem wprawdzie swoje mieszkanie, ale i tak w ciągu tygodnia mieszkałem z Beatą, aby być bliżej dziecka. Przewijałem małego, karmiłem, kąpałem go, chodziłem z nim na spacery. Byłem tatą na pełnym etacie, chociaż pracującym. – Stary, ty jeszcze jesteś gotów się ożenić! – śmiali się ze mnie przyjaciele, którzy przecież znali dobrze moje dotychczasowe poglądy. Byłem wiecznym kawalerem. Miałem dobrą i ciekawą pracę, spłacone dwupokojowe mieszkanie i sportowy samochód ze zdejmowanym dachem, do którego nie tylko nie mieścił się wózek, ale nawet samo dziecko. Moje auto ma tylko jeden rząd siedzeń, a z przodu nie wolno przecież przewozić fotelika, ze względu na poduszkę powietrzną. Bardzo angażowałem się w wychowanie Wiktora, jednak ślubu nie brałem pod uwagę, co jasno dałem Beacie do zrozumienia. Nie nalegała. Sam nie wiem, kiedy minęły trzy lata z życia mojego synka. Wyrastał na wspaniałego faceta i wreszcie przyszedł dzień, kiedy zapisaliśmy go do przedszkola. Na mnie spadł obowiązek odprowadzania Wiktora. Pamiętam, że już pierwszego dnia w przedszkolnej szatni moją uwagę przyciągnęła pulchna szatynka. Była mniej więcej w moim wieku, co poznałem bardziej po dłoniach niż po jej wypielęgnowanej twarzy, wprost jaśniejącej miłością do dziecka, z którym przyszła. Mimo wszystko założyłem, że jest mamą dziewczynki, teraz przecież kobiety często późno rodzą, szczególnie drugie dziecko. Bardzo więc się zdziwiłem, gdy mała powiedziała do niej: „babciu”. Cóż, jeszcze parę lat temu w ogóle nie zwróciłbym uwagi na taką dojrzałą kobietę. Zawsze podobały mi się dużo młodsze, wysportowane blondynki. Sam też dbałem o siebie i – choć nie należę do pięknisiów – długie godziny spędzane w siłowni sprawiły, że bez ubrania prezentowałem się lepiej niż „w”… Jak więc mówiłem, pulchna szatynka z przedszkolnej szatni, od razu wpadła mi w oko. Następnego dnia zaprowadziłem małego o tej samej godzinie, licząc na to, że znowu ją spotkam. Udało się! Dostosowałem się do jej terminarza i tygodniami ją obserwowałem. Sprawiało mi niewysłowioną przyjemność patrzenie, jak poprawia kosmyk włosów opadający na czoło, jak marszczy nos albo drobnymi ruchami wygładza fałdy na sukience dziewczynki. Zachwycały mnie jej pełne piersi, zgrabne łydki i drobne dłonie. A kiedy którejś nocy mi się przyśniła, zrozumiałem, że jestem zakochany! To głupie, bo przecież nie wiedziałem o tej kobiecie kompletnie nic! Nawet tego, jak ma na imię, ani czy jest mężatką. Nie nosiła obrączki, jednak to przecież o niczym nie świadczyło. Byłem jednak zdeterminowany, by ją poznać, i pewnego dnia wreszcie nadarzyła się taka okazja. Z każdą chwilą lubiłem ją bardziej Lunął niespodziewany deszcz. Ja miałem przy sobie ogromny składany parasol, a ona tylko maleńką parasolkę wnuczki, której teraz przyglądała się niepewnie. Wiedziałem, że tą zabaweczką ochroni może tylko głowę, a poza tym będzie zupełnie mokra, zanim dotrze na parking do swojego czerwonego autka. Zaproponowałem jej więc schronienie. Przyjęła moje ramię z lekkim wahaniem. Zanim jednak doszliśmy do auta, znałem jej imię, Adela. – Ada – zaproponowała zwyczajnie, podając mi rękę na do widzenia. – A pan jest tatą Wiktora – stwierdziła. – Zenon… Zenek – moje imię na tle jej eleganckiego imienia wydało mi się nagle wstydliwie pospolite. – Jak mój ojciec! – ucieszyła się i uznałem to za miły zbieg okoliczności. – A Wiktor nosi imię po moim ojcu – pochwaliłem się. – Pana żona się na to zgodziła? – Nie mam żony – uznałem to za dobrą okazję, aby wyjaśnić swój stan cywilny. – Nie pobraliśmy się z matką Wiktora, bo on… Proszę mnie źle nie zrozumieć, kocham swojego syna nad życie, ale nie był planowanym dzieckiem. – Doskonale to rozumiem! – roześmiała się Ada. – To tak jak moja wnuczka. Kiedy córka powiedziała mi, że w wieku dziewiętnastu lat zostanie matką, byłam tym przerażona. Obawiałam się, że będzie ją wychowywała samotnie, tak jak ja wychowywałam ją. Ale na szczęście jej partner okazał się odpowiedzialniejszy niż mój, a i ja jej pomagam, jak mogę. No i teraz Julia jest naszym rodzinnym słoneczkiem. Kocham ją bardzo. Staliśmy pod parasolem przy jej samochodzie, jak zaczarowani, wymieniając rozmaite uwagi i poglądy, a deszcz sobie padał i padał… Mimo ochrony oboje byliśmy przemoczeni prawie do suchej nitki, więc w końcu stwierdziłem, że Ada powinna wsiadać do auta . – Nie chciałbym, żebyś przeze mnie się przeziębiła – powiedziałem. – No to do jutra – uśmiechnęła się. – Do jutra – odparłem z przeświadczeniem, że nie jest to takie zwyczajne pożegnanie, ale obietnica dalszego ciągu bardzo mile się zapowiadającej znajomości. Jeszcze w tym samym tygodniu umówiliśmy się z Adą na wspólny popołudniowy spacer z dziećmi. Beata trochę się zdziwiła, że chcę odebrać Wiktora z przedszkola, bo zwykle robiła to ona, ale w sumie była z tego zadowolona. – Pójdę sobie w tym czasie do kosmetyczki – zadecydowała. Gdybym wcześniej potrafił to przewidzieć Spotkanie się udało. Kiedy nasze maluchy szalały w piaskownicy, my mogliśmy spokojnie porozmawiać. Postanowiliśmy więc ten spacer powtórzyć, i wkrótce stał się naszą małą tradycją… Nie udało się długo zachować w tajemnicy mojej nowej znajomości, zresztą nie było to moją intencją. Nie spodziewałem się jednak, że Beata zareaguje gwałtownym wybuchem zazdrości! – Kim jest ta baba? – zaatakowała mnie pewnego dnia. Nie wiedziałem, o kim mówi. – Ta stara, z przedszkola! – określiła Adę i zrobiło mi się dziwnie. – Stara? Jest młodsza ode mnie o całe pięć lat i jak na swój wiek trzyma się świetnie! – zacząłem jej bronić, osobiście czując się urażony. Chociaż w sumie to chyba nieuniknione, kiedy ma się partnerkę młodszą o prawie dwadzieścia lat… „I co ja sobie myślałem, podrywając taką siksę? – przebiegło mi przez myśl. – Co próbowałem sobie udowodnić?”. Przez pół nocy trwała awantura o to, czy mam prawo spotykać się z Adą i jeszcze brać na te spotkania nasze dziecko. – Przypominam ci, że nie jesteśmy małżeństwem, nie jesteśmy nawet w związku! Łączy nas dziecko, ale nic więcej. Ani uczucia, ani łóżko! – protestowałem. Była to prawda, bo nie spałem z Beatą od urodzenia Wiktora. Jakoś wyłączyło mi się pożądanie, kiedy została matką mojego dziecka. No i dobrze, bo przecież nie zamierzałem się z nią wiązać… Tymczasem ona jednak uważała, że ma do mnie jakieś prawa! Kiedy to sobie uzmysłowiłem, zrozumiałem, jak fatalny błąd popełniłem, pomieszkując u niej. Chciałem, aby Wiktor miał poczucie, że wychowuje się w normalnej rodzinie, a my przecież nie byliśmy „normalną” rodziną. Utrzymywaliśmy tę fikcję, aby nie ranić dziecka, a teraz i tak musiało ono zostać zranione. Być może bardziej, niż gdyby od początku wiedziało, że jego rodzice nie są parą. Rano, po prawie nieprzespanej nocy, powiedziałem Beacie, że muszę wyjechać. – Z nią? – zapytała ostro. – Z nią, z tobą, ze sobą samym! – odparłem, wiedząc, że wszystkich nas zabieram w tę podróż w swojej głowie; musiałem się gruntownie zastanowić, co dalej. Zrozumiałem jedno: czas wrócić do siebie, nie mogę już mieszkać z Beatą. Dla dobra nas wszystkich, bo takiego stanu rzeczy nie da się już dłużej ciągnąć. Tym bardziej że szczerze zakochałem się w Adzie. I zamierzałem się z nią związać, jeśli tylko ona mnie także zechce. Nie przypuszczałem jednak, że będzie mi tak ciężko to wszystko przeprowadzić. Choć chciałem zachować maksymalną niezależność w swojej relacji z Beatą, nie wiem dlaczego powzięła ona przekonanie, że ma do mnie wszelkie prawa. – Mieszkałeś z nią, masz z nią dziecko… Co z tego, że nie łączyła was czułość? Wiele par nawet nie wie, co to jest, a jednak są razem przez całe życie – tłumaczyła mi Ada, kiedy zacząłem zwierzać się jej ze swoich problemów i dylematów. W sumie mam troje dzieci, tak jak chciałem Było mi głupio, że wciągnąłem ją w ten młyn, bo Beata zachowywała się jak zdradzona żona! Wszem i wobec opowiadała, że porzuciłem ją i dziecko dla innej kobiety. Wieszała psy na Adzie, zabroniła mi na spotkania z nią zabierać Wiktora. – Ta pani nie jest dla niego najlepszym towarzystwem! – mówiła. – Przecież zabrała mu tatusia! Usłyszałem także, że skoro nagle chcę się żenić po ponad pół wieku kawalerstwa, to ona… była pierwsza w kolejce! Jednym słowem, dostałem wszystko to, czego starałem się uniknąć, nie wiążąc się formalnie z kobietą, której od początku nie darzyłem głębokim uczuciem. Ale najbardziej, oczywiście, cierpi na tym Wiktor… Na szczęście mam Adę, która jest dla mnie ogromną podporą. Nareszcie poznałem kobietę, z którą chcę spędzić resztę życia. I zrozumiałem, co oznacza słowo „miłość”. To całkowite oddanie się drugiej osobie, chęć zespolenia się z nią na zawsze. – Gdybym poznał cię dwadzieścia lat temu, nie w głowie byłoby mi kawalerstwo i niezależność! – powtarzam swojej ukochanej przy każdej okazji. – Mielibyśmy teraz co najmniej troje dzieci! Ada tylko z tego się śmieje, mówiąc, że przecież nie wiadomo, jakby to było. – Przecież na pewno byliśmy wtedy inni, może w ogóle byśmy się nie polubili. Najważniejsze, że teraz jesteśmy razem. I mamy dzieci – twojego Wiktora, moją córkę i wnusię. Widzisz, jest ich troje, tak jak chciałeś! Czytaj także:Postanowiłam uciec z naszego domu na wsi. Wszystko zaczęło się od... awantury o rodzaj makaronuSzewc bez butów chodzi. Mój mąż był zaangażowanym wychowawcą, ale olewał własnego synaZamiast zajmować się dzieckiem siostry, wolałam opiekować się psem mamy .